reklama
reklama

Kalita: Jest kilku asów, którzy nad ranem zamykają lubelskie lokale

Opublikowano:
Autor:

Kalita: Jest kilku asów, którzy nad ranem zamykają lubelskie lokale - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport "Kilkadziesiąt szybkich" z Karolem Kalitą, zawodnikiem Cisowianki Drzewce.
reklama

Kim chciałeś zostać w dzieciństwie?
- Myślę, że nie będzie tu żadnego zaskoczenia. Chciałem zostać piłkarzem i grać na wielkich wypełnionych stadionach.
 Ulubiony piłkarz z dzieciństwa?
- Cristiano Ronaldo. Od zawsze imponował mi swoją grą. A przede wszystkim skutecznością.

Ulubiony klub?
- Manchester United.

 Drużyna, w której chciałeś zagrać?
- Manchester United. Od małego jestem kibicem tego klubu. W wieku sześciu lat dostałem swoją pierwszą koszulkę piłkarską. Pamiętam ją doskonale. Trykot "Czerwonych  Diabłów" z numerem 7 na plecach i nazwiskiem Beckham.

 Klub, w którym byś nigdy nie zagrał?
- Chyba nie ma takiego klubu. Chociaż Liverpool bardzo nie lubi się z Manchesterem United, to jeżeli zadzwoni do mnie Jürgen Klopp, to spakuję się i pojadę grać dla Liverpoolu (śmiech - przyp.red.).

 Najlepszy piłkarz w Ekstraklasie?
- Szczerze? Nie wiem. Nie oglądam Ekstraklasy, więc nie jestem najlepszym ekspertem, żeby wytypować takiego piłkarza.

Najlepszy piłkarz Cisowianki Drzewce?
- Ciężkie pytanie. Jeżeli miałbym wziąć pod uwagę całokształt, to wytypowałbym Konrada Szczotkę albo siebie. Z racji tego, że graliśmy na wyższych poziomach i mamy trochę doświadczenia. Jeżeli zapytałbyś mnie o najważniejszego piłkarza Cisowianki, to odpowiedziałbym: Jan Wankiewicz. Uważam, że to kluczowy piłkarz naszego zespołu. Jestem fanem jego gry.

Którzy piłkarze trzymają szatnię Cisowianki?
- Tu nie powiem niczego zaskakującego. Szatnię trzymają najstarsi i najbardziej doświadczeni zawodnicy.

Największy żartowniś w drużynie?
- Tutaj jest kilku kandydatów. Ogólnie w szatni jest mega dobra atmosferka i żarty są na porządku dziennym. Ciężko wymienić jednego.

 Największy imprezowicz?
- Jest kilku asów, którzy nad ranem zamykają lubelskie lokale, ale pozwolisz, że nie będę wymieniał nazwisk (śmiech - przyp. red.).

 Największy modniś?
- Jeszcze kilka lat temu pewnie bym wskazał na siebie, ale chyba już jestem powoli dinozaurem. Teraz tutaj zdecydowanie prym wiedzie nasza młodzież. Często odpalają jakieś stylówki, które nie przechodzą w szatni niezauważone (śmiech - przyp. red.).

 Największy nerwus?
- Na boisku? Wskazuję na siebie. Koledzy zawsze mi mówią, że za dużo na nich krzyczę.

Największy pantofel?
- Szczerze mówiąc, nie wiem. Nie przychodzi mi do głowy nikt tak z biegu. Jeżeli nawet tacy są, to w szatni nie dają tego po sobie poznać. Zgrywają twardzieli, ale wracają do domu i każdy wie, jak jest (śmiech - przyp. red.).

 Największy fighter?
- Tutaj bez wątpienia wskazuję Rafała Gizińskiego. Nie polecam mieć zgrzytów z tym panem.

Którego z zawodników chciałbyś zobaczyć w "Turbokozaku"?
- Myślę, że postawiłbym na Krzysztofa Figiela.

 Najbardziej pamiętna impreza z kolegami z drużyny?
- Tutaj można wskazać każde wkupne albo zakończenie. Na każdym dzieje się tyle, że potem tydzień krążą przeróżne opowieści.

 Jesteś zwolennikiem, czy przeciwnikiem pirotechniki na stadionach?
- Zdecydowanie jestem "za". Zawsze to podgrzewa atmosferę na stadionie i dodaje dużo do widowiska.

 Co denerwuje Cię w działaczach Cisowianki?
- Nie ma nic takiego. Nasi prezesi mega się starają, żeby cały klub wchodził na coraz to wyższy szczebel. Chwała im za to i trzymam kciuki za dalszą pracę nad klubem.

 Wymarzone miejsce na wczasy?
- Nowy York. Ogólnie kilka miejsc w Stanach Zjednoczonych.

 Najpiękniejsze miejsce, w którym byłeś?
- Myślę, że Maya Bay w Tajlandii. W życiu nie widziałem piękniejszego miejsca. Polecam.

 Ulubiona muzyka?
- Rap/pop i coś, co wpadnie mi w ucho.  

 Jak sobie radzisz w kuchni?
- Myślę, że radzę sobie całkiem dobrze. Ale tutaj trzeba byłoby zapytać mojej żony. Myślę, że oceniłaby to bardziej obiektywnie.

Popisowe danie?
- Placki ziemniaczane.

 Ulubiona potrawa?
- Pizza i pasta. Nie potrafię wybrać.

 Ostatnio przeczytana książka?
-  "Narkonomia", a teraz obecnie prezent od żony "Nic mnie nie złamie" Davida Goginsa.

Czym zajmujesz się prywatnie?
- Prowadzę swoją firmę związaną z nieruchomościami.

 Gdyby nie piłka nożna?
- Nawet nie chcę myśleć. Piłka jest ze mną od zawsze. Dużo mnie nauczyła. Przede wszystkim charakteru i ambicji. Myślę, że piłka już ze mną zostanie na zawsze.

Bilet na mecz życia, czy bilet w kosmos?
- Zdecydowanie bilet na mecz życia.

Górskie spacery, czy morze?
- Morze. Lubię piasek, słońce i wodę.

 Na ryby, czy na grzyby?
- Ryby.

 Wieś, czy miasto?
- Miasto.

 Samotnie, czy w tłumie?
- Chyba w tłumie. Lubię towarzystwo.

 Trzy rzeczy, które byś zabrał na bezludną wyspę?
- Piłka, książka i trx (specjalne taśmy do treningu - przyp. red.).

 Filharmonia, czy festyn?
- Kiedyś festyn, dzisiaj filharmonia.

 Dres, czy kołnierzyk?
- Kołnierzyk. Mój wiek już zobowiązuje (śmiech - przyp. red.).

Piwo, czy whisky?
- Coca cola zero (śmiech - przyp. red.).

 Nie potrafię żyć bez...
- Mateusz, podchwytliwe pytania zadajesz! Moja odpowiedź to: bez mojej żony. Dobrze wiesz, że niedawno brałem ślub i nie mogę odpowiedzieć inaczej, a po drugie wiem, że będzie czytała artykuł. Nie chcę mieć kłopotów w domu (śmiech - przyp. red.).

 Miejsce urodzenia?
- Lublin.

 Numer buta?
- 42.

 Samochód?
- Opel Insignia.

 Żona/dziewczyna/dzieci?
- Żona Paulina.

 Czego nie wziąłbyś do ust?
- Nie wiem, nie przychodzi mi nic do głowy. Tydzień temu pomyślałbym o jakichś robakach. Dzisiaj wiem, że niektóre nie są takie złe. Potwierdzone info.

 Wykształcenie?
- Wyższe.

 Hobby?
- Oprócz piłki nożnej ostatnio bardzo mocno tenis. A ogólnie to szeroko pojęta moda.  

 Ksywa?
- "Kali", "Kalina".

 Twoi najwierniejsi kibice?
- Moimi najwierniejszymi kibicami są rodzice: Ania i Sławek. Od zawsze, jak tylko mogą, to przyjeżdżają na moje mecze, gdzie by się nie odbywały. Czasami jeździli naprawdę daleko, żeby zobaczyć moje mecze.

MOJA PRZYGODA Z PIŁKĄ

Zaczęła się w Opolaninie Opole Lubelskie. Tam stawiałem swoje pierwsze kroki pod okiem Michała Kusia z chłopakami starszymi ode mnie o dwa lub trzy lata. Stamtąd poszedłem do Wisły Puławy, gdzie łącznie spędziłem dziewięć lat. Przeszedłem wszystkie szczeble - od trampkarza do seniora. W międzyczasie miałem bardzo udane półroczne wypożyczenie do Lublinianki, gdzie złapałem sporo minut w piłce seniorskiej, co dało mi sporo pewności siebie po powrocie z wypożyczenia. Wraz z zespołem z Puław wywalczyłem awans do pierwszej ligi.

Później spędziłem pięć lat w Orlętach Radzyń Podlaski. To był bardzo fajny czas i zawsze z sentymentem będę wspominał pobyt w klubie mieszczącym się przy ul. Warszawskiej.

Miałem również swój czas w Lubliniance Lublin oraz w Avii Świdnik. Później przyszedł czas na Cisowiankę Drzewce. Z zespołem wywalczyliśmy awans z Klasy Okręgowej do czwartej ligi. Za nami bardzo udana runda jesienna w naszym wykonaniu. Plasujemy się w czołówce. Historia z piłką pisze się dalej. Jaka będzie? Tego nikt nie wie, ale życzę sobie, żeby trwała jak najdłużej. Mam nadzieję, że będą omijały mnie kontuzje.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama