reklama

Chciał wysadzić blok: Konrad P. stanie przed sądem

Opublikowano:
Autor:

Chciał wysadzić blok: Konrad P. stanie przed sądem - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW połowie lipca rusza proces mieszkańca Poniatowej, który w grudniu ubiegłego roku groził wysadzeniem bloku. 35-latek w więzieniu może spędzić 8 lat.

Proces za miesiąc

- Data pierwszej rozprawy merytorycznej została wyznaczona na 16 lipca - informuje pracownik Wydziały Karnego Sądu Rejonowego w Opolu Lubelskim, gdzie będzie sądzony Konrad P.

Pod koniec lutego Prokuratura Rejonowa w Opolu Lubelskim postawiła mu szereg zarzutów.

- Został oskarżony między innymi o to, że doprowadził bezpośrednio i pośrednio do zdarzenia zagrażającego życiu wielu osób oraz mieniu o wielkich rozmiarach poprzez otwarcie zaworu butli z gazem propan-butan techniczny. Ma też zarzut znęcania się nad rodziną - wyjaśnia Marzena Maciąg, Prokurator Rejonowy w Opolu Lubelskim.

 

Wiedział, co robi

Zanim przeciwko mieszkańcowi Poniatowej skierowano akt oskarżenia, 36-latek został poddany szczegółowym badaniom psychiatrycznym. Biegli sądowi psychiatrzy ustalili, że w chwili popełniania przestępstwa był poczytalny i dokładnie zdawał sobie sprawę z tego, co robi i że potem może mieć kłopoty.

- W ocenie biegłych Konrad P. miał zdolność rozpoznania znaczenia swojego czynu i kierowania swoim postępowaniem. Jest zdolny do wzięcia udziału w postępowaniu - informuje szefowa opolskiej prokuratury.

Na razie mężczyzna wciąż przebywa w areszcie w miejscowym zakładzie karnym i pozostanie tam aż do procesu. O tym, co będzie się z nim działo potem zadecyduje sąd. Za swoje postępowanie za kratkami może spędzić od 6 miesięcy do 8 lat. 

Groził wysadzeniem bloku, bo pokłócił się z żoną

Konrad P. mieszkał w jednym z bloków przy ulicy Szkolnej w Poniatowej. Świadkowie twierdzą, że tego dnia z jego mieszkania słychać było krzyki. Wiele wskazywało na to, że to odgłosy kłótni, która następnie mogła przyczynić się do całego zdarzenia. Hipotezę częściowo potwierdza prokuratura.

- Powodem jego zachowania były problemy osobiste - mówi Marzena Maciąg.

Wiadomo, że w momencie zatrzymania 35-latek był pijany. Miał 2,1 promila alkoholu we krwi.

10 grudnia około godziny 18.00 W Poniatowej zawyły syreny, a pod jednym z budynków na Szkolnej pojawili się funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Opolu Lubelskim, pogotowie i straż pożarna. Na miejscu okazało się, że w jednym mieszkań zabarykadował się mężczyzna i grozi wysadzeniem butli z gazem. Desperat odgrażał się, że jeżeli ktokolwiek odważy się wejść do mieszkania, bez wahania zdetonuje gaz. Służby ratunkowe wezwały na pomoc pracowników gazowni i zakładu energetycznego. Ci dla bezpieczeństwa w całym budynku odcięli dopływ prądu i gazu.

Tamtego, zimowego wieczoru osiemdziesięciu mieszkańców bloku, sąsiadów Konrada P., w pośpiechu musiało opuścić swoje mieszkania, zostawiając w nich nieraz dorobek całego życia.

Ewakuowani ludzie mogli schronić się w udostępnionym przez władze pomieszczeniu w pobliskim gimnazjum. Jednak większość i tak została w pobliżu swojego bloku. Razem z tłumem gapiów czekała na dalszy rozwój wydarzeń i relacjonowała innym, co się stało.

Pomogli antyterroryści

Blisko trzy godziny policyjny negocjator próbował odwieźć desperata od jego zamiarów. W tym samym czasie służby sprawdzały, czy nie doszło do wycieku gazu. Sprawa była na tyle poważna, że stróże prawa z Opola zdecydowali się wezwać na pomoc oddział antyterrorystyczny z Lublina. Jednostka czekała w pogotowiu. Nie pomogły prośby, groźby. Do poniatowianina nie docierały żadne argumenty. O 21.20 zerwał negocjacje. Wtedy opolscy stróże prawa stwierdzili, że nie ma na co czekać. Do akcji wkroczyli antyterroryści. Błyskawicznie dostali się do mieszkania i obezwładnili śmiałka. Kiedy wyprowadzali go na zewnątrz wokół rozległy się gromkie brawa.

Już po zakończonej akcji, kiedy emocje opadły policjanci z Komendy w Opolu Lubelskim przyznali, że nigdy dotąd nie interweniowali w Poniatowej w podobnym przypadku. Wiadomo również, że Konrad P. nigdy dotąd nie był karany.

Choć od tamtych wydarzeń minęło już pół roku, to sąsiedzi Konrada P. wciąż wracają do tamtych wydarzeń.

- Przecież z tego budynku mogła zostać kupa gruzu - mówią mieszkańcy feralnego bloku, którzy na długo zapamiętają ten dzień.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE