Sprawa zwrotu pałacu i stawów w Olesinie ciągnie się od 2013 roku. Wtedy spadkobiercy ostatniej właścicielki pałacu Marii Orsetti wystąpili z wnioskiem o oddanie należących do ich rodziny dóbr. W tej chwili pałac i stawy to majątek gminy Kurów. Urzędnicy nie ukrywali jednak, że samorządu nie stać na remont zabytku. Próbowali go nawet sprzedać, ale brakowało chętnych.
Prawo kontra prawo
Według opinii wojewody to nie gmina powinna stanowić pieczę nad majątkiem.
– Urzędnicy zbadali sprawę i sporządzili opinię. Zostało w niej stwierdzone, że są przesłanki prawne przemawiające za zwrotem nieruchomości spadkobiercom właścicieli – tłumaczył Marcin Bielesz, rzecznik wojewody lubelskiego i dodaje:
– Obecne orzecznictwo wskazuje, że pałac nie powinien być przedmiotem reformy rolnej z 1944 roku.
Opinia nie oznaczała jednak automatycznie zwrotu nieruchomości. W sprawie swoje zdanie musieli również wyrazić radni gminni. Rajcy z Kurowa zajęli się tą kwestią podczas swojego ostatniego posiedzenia.
- Pałac i stawy zostały przejęte od właścicieli na mocy dekretu PKWN o przeprowadzeniu reformy rolnej. Było to złe prawo, ale wówczas obowiązujące - mówił Stanisław Wójcicki, wójt gminy Kurów i ciągnął dalej:
- Natomiast zgodnie z obecną wykładnią Trybunału Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, nieruchomości zabrane na podstawie tego dekretu, a nie związane z działalnością rolniczą podlegają zwrotowi właścicielom lub ich spadkobiercom. Sądy w takich przypadkach uznają, że zostały one znacjonalizowane z naruszeniem prawa.
Pałac oddamy, stawy nie
Zdaniem wójta gminy taka interpretacja odnosi się do zabytkowego budynku, ale nie stawów.
- Biorąc pod uwagę, że zespół pałacowo - parkowy o powierzchni 6,62 ha był rezydencją właścicieli nie podlegał pod działanie dekretu PKWN. Natomiast zgonie z tymże stanowiskiem układ wodny, czyli 11,34 hektarowe stawy służyły do produkcji rolnej. W związku z tym, zostały znacjonalizowane zgodnie z tym złym, ale jednak prawem. Dlatego uważamy że nie powinny podlegać zwrotowi - argumentuje Stanisław Wójcicki.
Radni podzielili stanowisko wójta i wyrazili zgodę na zwrot pałacu, ale bez stawów. Nie oznacza to jednak zakończenia sprawy, bo spadkobiercom będzie przysługiwało odwołanie. O losy ponad 11 hektarowych zbiorników wodnych martwią się również wędkarze, którzy w tej chwili dzierżawią je od gminy. Do miejscowego koła PZW należy ok. 200 osób.
- Nie wiemy, co w tej sytuacji robić, czy je normalnie zarybiać, czy już tego nie robić. Jak na razie mamy związane ręce - mówił Sławomir Wiejak, wiceprezes gminnego koła Polskiego Związku Wędkarskiego.