reklama

Wszyscy nas olali...

Opublikowano:
Autor:

Wszyscy nas olali... - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaSytuacja puławskiego PKS-u z każdym dniem jest co raz trudniejsza. Od stycznia około 70 osób ma otrzymać 3-miesięczne wypowiedzenia. Związkowcy szukali pomocy m.in. u parlamentarzystów, ale żaden nie zrobił dla nich nic.

Sami sobie

Najbliższe święta Bożego Narodzenia dla pracowników puławskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w likwidacji były bardzo trudne. Proces likwidacji ich zakładu pracy trwa w najlepsze, a  dla ponad 120 osobowej załogi firmy znikąd nie widać pomocy.

 - Sytuacja jest tragiczna i z każdym dniem jest coraz gorzej. Staramy się w jakiś w sposób pomagać pracownikom, ale sami niewiele możemy. Mimo tego walczymy, bo wierzymy, że jest o co - wyjaśnia Henryk Parzyszek przewodniczący NSZZ Solidarność w puławskim przedsiębiorstwie.
Związkowcom jeszcze przed świętami udało się "odblokować" 150 tys. zł niewykorzystanej pomocy publicznej, dzięki czemu udało się wypłacono te najbardziej zaległe pensje, m.in. z lipca i sierpnia ubiegłego roku.
 - Z własnych środków zrobiliśmy również paczki dla naszych pracowników. Jednak to wszystko są działania doraźne, a my potrzebujemy konkretnej długofalowej pomocy i wsparcia - dodaje Parzyszek.

Obiecują, ale nic nie robią
Związkowcy szukali pomocy m.in. u posłów ziemi lubelskiej, ale mimo spotkań, które się odbyły, żadne konkretne kroki nie zostały przez nich wykonane.
 - Dużo rozmawiania, dużo obiecywania różnych rzeczy, ale efektów nie ma żadnych. Mamy świadomość, że teraz są duże zawirowania we władzach centralnych i można nie mieć czasu pochylić nad sprawami, zwykłych ludzi, ale trzeba pamiętać, że cały kraj składa się z takich właśnie zwykłych ludzi, którzy powierzają m.in. posłom swój los - wyjaśnia Wojciech Giza, przewodniczący NSZZ PKS w Puławach.
W ostatnim liście skierowanym do Krzysztofa Szulowskiego, Jakuba Kuleszy i Stanisława Michałkiewicza związkowcy pytają, dlaczego żaden z nich nie zainteresuje się ich sytuacją i tym, czy będą mieli co postawić na świątecznym stole.
 - To jest krzyk ludzi, którzy po prostu potrzebują pomocy, bo na włosku wisi ich jedyne miejsce pracy, a większość załogi jest powyżej 50 roku życia i nie będzie w stanie znaleźć innego zatrudnienia - podkreśla Giza.
Związkowcy domagają się spotkania z ministrem skarbu. Czy do spotkania dojdzie tego jeszcze nie wiadomo. 

Pisma, jakie pracownicy PKS - u skierowali do puławskich posłów, w miniony piątek trafiły także do naszej redakcji. Tego samego dnia kilkukrotnie próbowaliśmy telefonicznie skontaktować się z Pawłem Bińczykiem, likwidatorem przedsiębiorstwa, aby zapytać o aktualną sytuację i potwierdzić informację o planowanych zwolnieniach. Niestety w przedsiębiorstwie nikt nie odbierał telefonu.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE