Na spotkaniu pojawi się tata niespełna rocznego chłopca - Robert Włodarczyk. Każdy z nas będzie mógł wspomóc datkiem Marcelka, który potrzebuje pieniędzy na operację. Pamiętajcie, pomaganie jest fajne.
Ewa i Robert doczekali się pociechy. Marcelek zrobił im prezent noworoczny. Urodził się dzień przed Sylwestrem. Synek był jedynym, wymarzony i długo wyczekiwanym dzieckiem. Dzień narodzin miał być tym najpiękniejszym, najszczęśliwszym i taki był… przez chwilę.
- Najpierw popłynęły łzy szczęścia, a za moment dostałam informację od położnej. Dziecko urodziło się bez ucha. Zrodził się strach, niedowierzanie, pytanie „dlaczego, przecież ciąża była książkowa”. Popłynęły łzy rozpaczy. Marcel urodził się z mikrocją i atrezją ucha prawego. Ma zarośnięty kanał słuchowy oraz niewykształconą małżowinę uszną. W szpitalu dostaliśmy w trybie pilnym skierowanie do Światowego Centrum Słuchu w Kajetanach. Wizyta najwcześniej za 3 miesiące, bo tyle właśnie musi mieć skończone dziecko, żeby zostało zakwalifikowane do badań. W Kajetanach lekarze wykonali nocne badanie i okazało się, że Marcelek na lewe uszko słyszy, a na prawe dopiero od 70 dB, które porównywane jest do wnętrza głośnej restauracji - opowiada Ewa.
- Zaczęła się walka z czasem. W pierwszej kolejności musielibyśmy zrobić dziecku szereg badań, żeby wykluczyć choroby współistniejące. Marcel ma problemy z lokalizacją dźwięku, nie reaguje na wołanie, bardzo długo nie gaworzył. Dlatego od 6. miesiąca życia nosi aparat słuchowy na przewodnictwo kostne, który ma mu pomóc lokalizować dźwięk, a przede wszystkim pomóc w nauce mówienia. Jest pod stałą opieką laryngologa, audiologa, psychologa i neurologa. Przez problemy z obracaniem się i samodzielnym siadaniem musi być rehabilitowany. Obecnie nie próbuje wstawać ani chodzić - dodaje Robert.
Żeby Marcelek miał szansę rozwijać się jak inne dzieci, cieszyć się z każdego dźwięku, mówić, pisać, czytać, być aktywny sportowo jak tata konieczna jest operacja otwarcia kanału słuchowego. - Chcemy również uchronić dziecko przed wyśmiewaniem, pokazywaniem palcem, przezywaniem, pytaniami „Dlaczego nie masz uszka?”, dlatego chcieliśmy zrobić mu rekonstrukcje małżowiny usznej. - mówią rodzice.
Niestety tutaj pojawia się problem... W Polsce żaden lekarz nie otwiera kanałów słuchowych, a rekonstrukcje małżowiny usznej przeprowadza się podczas dwuetapowej operacji, dopiero gdy dziecko skończy 12 lat. Jest to zbyt długi czas, a nam zależy, żeby Marcelek jak najszybciej zaczął słyszeć i mówić.
- Po konsultacjach z lekarzami w Polsce podjęliśmy decyzję, żeby zacząć zbierać środki na operacje ucha w USA. Jest to jedyny kraj, w którym podczas jednej operacji lekarze otwierają kanał słuchowy i robią rekonstrukcje małżowiny usznej. Dziecko wraca do domu w 100% słyszące. Gdyby się udało zebrać kwotę i doszłoby do operacji, Marcelek nawet by nie pamiętał, że nie miał uszka - przyznają.
Koszt operacji jest duży i poza zasięgiem rodziców. - Chcielibyśmy zbierać pieniądze na operację, przeloty, koszty pooperacyjne i pobyt w Stanach. Przybliżona kwota zbiórki to 600 000 zł, bo z roku na rok koszt operacji jest wyższy. Wierzymy mocno, że z Waszą pomocą uda nam się zebrać środki na operacje i Marcelek będzie się cieszył wszystkimi dźwiękami, które do niego docierają i pięknym nowym uszkiem - mówią Ewa i Robert.
Każdy może wesprzeć Marcelka. Poniżej prezentujemy link do zbiórki na rzecz chłopczyka. Do dzieła!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.