reklama
reklama

Po porodzie chciała zostać z dzieckiem w szpitalu, wysłali ją na kwarantannę

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Po porodzie chciała zostać z dzieckiem w szpitalu, wysłali ją na kwarantannę - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Powiat Puławski: Gdy kobieta odmówiła pozostawienia noworodka samego na oddziale, usłyszała, że musi opuścić placówkę, bo jest w kwarantannie. Na nasze pytanie, czy na oddziale były inne pacjentki wysłane na kwarantannę - szpital milczy.
reklama

Rodzice: Lekarz przekroczył uprawnienia

 

Dla młodego małżeństwa z Puław to miały być jedne z najpiękniejszych chwil w ich życiu. Młoda kobieta zaszła w ciążę. Wszystko przebiegało prawidłowo. W czwartek, 5 listopada, rozpoczęła się akcja porodowa. - Wybrałam najbliższy szpital, nie myślałam już nawet, żeby jechać gdzieś dalej, np. do Lublina - mówi mieszkanka Puław. Przed przyjęciem na oddział puławskiego szpitala, ciężarnej wykonano test na obecność koronawirusa. Wynik był negatywny. Poród odbył się bez problemów. Kobieta czekała na wypis ze szpitala.

 

- W niedzielę dowiedziałam się, że mój syn ma infekcję bakteryjną i że będzie musiał zostać dodatkowe pięć dni na leczeniu antybiotykiem. Już wcześniej słyszałam o tym, że w takich sytuacjach kobiety nie zostają w szpitalu z dzieckiem. Zaczęłam się martwić, jak to będzie - opowiada świeżo upieczona mama.
 

We wtorek, 10 listopada, przyszedł ordynator i poinformował pacjentkę, że kwalifikuje się do wypisu. Ta zapytała o możliwość pozostania z dzieckiem.

 

- Ordynator się na to nie zgodził. Powiedziałam, że mogę wykupić łóżko, mogę zapłacić za to, cena nie gra roli, aby tylko być z dzieckiem. Ale oczywiście wszystko było na nie. Ordynator tłumaczył, że mają dużo pracy w związku z covidem - wspomina kobieta.
 
 
Jak tłumaczy nasza czytelniczka, przez cały pobyt w szpitalu przebywała z dzieckiem sama w sali, a z tego, co udało się jej zaobserwować, w całym oddziale przebywało wtedy sześć pacjentek.
 
 
- Podałam ten argument, powiedziałam, że jest tylko sześć łóżek zajętych, więc chciałabym zostać do piątku, kiedy mój syn wyjdzie. Niestety ponownie spotkałam się z odmową. Lekarz powiedział, że do godz. 17 mam opuścić szpital, ale ja odpowiedziałam, że i tak nie wyjdę, nie zostawię swojego dziecka - opowiada mieszkanka Puław i przyznaje, że lekarz jeszcze kilka razy próbował przekonać ją do opuszczenia oddziału.
 
 
Nawet gdy minęła wyznaczona przez ordynatora pora opuszczenia placówki, młoda mama konsekwentnie dalej przebywała w niej wraz ze swoim dzieckiem.
 
 
- Po godz. 17 przyszedł ordynator, akurat karmiłam syna, zobaczył, że jeszcze nie jestem spakowana i wtedy powiedział, że w takim razie będziemy załatwiać sprawę inaczej - ciągnie dalej nasza czytelniczka.
 
 
Wcześniej z dyrekcją szpitala w sprawie pozostawienia matki z dzieckiem próbował rozmawiać mąż naszej rozmówczyni.
 
 
- Dyrektor trzasnął mu drzwiami przed nosem i nic nie zdziałał - przyznaje.
 
 
Po kilku godzinach do pacjentki ponownie przyszedł szef oddziału.
 
 
- Powiedział, że w związku z tym, że któryś lekarz ma covida, jest pani skierowana na kwarantannę. A ja nawet nie miałam z nim styczności. Miałam kontakt tylko z ordynatorem i z położnymi. Dostałam telefon od sanepidu, że muszę opuścić szpital do następnego dnia do godz. 12 - opowiada dalej młoda kobieta.
 
 
(...)
Więcej w elektronicznym (CZYTAJ TUTAJ) i papierowym wydaniu Wspólnoty (dostępnym w punktach sprzedaży).

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama